Film rzeczywiście okrzyknięty arcydziełem już w czasie premiery tylko ze względu na temat jaki poruszał. Dotykał bowiem świeżych jeszcze, wojennych ran wobec czego krytycy nie mogli inaczej zareagować. Natomiast czy zasługuje na miano arcydzieła w ponadczasowym wymiarze? Śmiem w to wątpić.
Bardzo dawno temu czytałem opracowanie na temat powojennego kina francuskiego, z którego wynikało, że na fali rozliczeń z przeszłością, twórcy czasami na siłę próbowali zmyć z Francji i Francuzów plamę jaką pozostawiła wojna. Fałszywe bowiem wydaje się społeczne potępienie miłości młodej Francuzki do Niemca bo kolaboracja i spółkowanie z wrogiem były na tyle częste, że nie budziły aż tak skrajnych emocji. W mojej ocenie film zasługuje jedynie na 7/10