Film manifest. Film drogi. Film o przyjaźni. Film o miłości. Film o mężczyznach. Film o kobietach. A przede wszystkim film o wolności.
"...A przede wszystkim film o wolności....", że droga ku wolności to droga ku zagładzie, taka smutna konstatacja.
Ważny film i w historii kina i w sensie kulturowym.
Czego bym o filmie nie napisał to i tak będzie nie dość. Maleńka łyżeczka dziegciu dotyczy muzyki, ta z perspektywy 2013 roku brzmi cokolwiek anachronicznie, myślę o tej napisanej przez H. Zimmera. Good night, and good luck, esforty.
9/10
...film o tym, babie odwaliło, odstrzeliła typa i uciekają sobie nieśpiesznie do Meksyku.
Nigdy nie rozumiałem fenomenu tego drewnianego filmu. Kiepskie dialogi, niezbyt ciekawy scenariusz, emocje jak na zawodach dęcia w róg.
Wiele hałasu o nic.
4/10
Ani jedno trafienie! 1. Najwięcej dzieje się, gdy nie jadą. 2. Kto się z kim przyjaźni, bo chyba nie te kobiety, które - owszem - potrzebują się, ale to nie jest definicja przyjaźni. 3. Miłości tu nie ma. 4. Film o kobietach, no tak, ale bez mężczyzn nie było by tego filmu. 5. O wolności? Ale jaja. Chyba że za wolność uważamy łóżkowe ekscesy niemądrej kury domowej oraz bezsensowne zastrzelenie lokalnego kogucika. To dziwne, ale podoba Ci się to, czego tu nie ma.