Akcja rozgrywa się w jakiejś alternatywnej rzeczywistości, w której „szkoła” to dawny klasztor, a w nim siedem dziewcząt, opiekunka, ogrodnik i dyrektorka. Zadaniem tej ostatniej jest pilnować, żeby dziewuchy nie szwendały się po kaplicy z witrażem. Witraż przedstawia kozła. Odpowiednio podświetlony witraż wskazuje na miejsce pod posadzką. W skrytce czeka skarb: oczy św. Łucji.
Oczy są bardzo potrzebne Valakowi, który infiltruje szkołę gnieżdżąc się w ogrodniku. Tu wkracza Irene ze swym śledztwem, zleconym przez wysoko postawionego kościelnego bonzę. Podobnie jak poprzednio, śledztwo polega na kolejnych upadkach i powstaniach Irene, tym razem wspieranej przez zbuntowaną zakonnicę, która nie chce być zakonnicą, ale tata jej kazał.
Demon straszy dzieci i dorosłych, przy okazji dewastuje szkołę. Ostatecznie Chrystusowa krew go zalewa pod postacią przemienionego żarliwą modlitwą wina.
Wątpię, aby twórcy oglądali swe dzieło, choć pewnie patronka ślepców i tak im błogosławi.