Jak lubię Woronowicza, tak w tym serialu nie mogę go znieść - szepcze przez cały czas, nawet jak się złości - oczy grają, wyrażają emocje, ale tembr głosu - constans. W drugim odcinku, gdy dochodzi do krótkiej rozmowy z Zadarą/Pieczyńskim - to już dwie szeptuchy na całego. To mi przeszkadza.
Tym samym określeniem dziś nazwałam aktorów serialu, a zwłaszcza Woronowicza - szeptuchy. Mamroczą pod nosem, mruczą, szepczą, dziamgolą bez dykcji i emocji. To naprawdę zniechęca do oglądania.