Koniec był kreowany na radosny i że wszystko się dobrze skończylo, wszyscy są uśmiechnieci itd.
Rzecz w tym, że Lucyfer może i czynił dobro co dawało mu trochę spełnienia, ale musiał bardzo cierpieć. Myślał o Chloe, Rory, rodzinie i przyjaciołach, wiedząc, że nie ma go przy nich i nie wiedząc czy jeszcze kiedykolwiek ich zobaczy.
Chloe została sama. Musiała pomijać temat swojego ukochanego i słuchać jak córka mówi, że go nienawidzi co musiało łamać jej serce. Nie rozstała się z Lucyferem przez co już nigdy nie znalazła sobie partnera i nie mogła poczuć znowu miłości.
Rory nie miała ojca. Czuła do niego nienawiść, nie mogąc się dowiedzieć prawdy. Cierpiała. Później go poznała, ale musiała skazać siebie i rodziców na ten ból ponownie.
Zamysł był, że planem Boga dla Lucyfera było by pomagał duszom. Ma to sens, jako że dał mu imię które oznaczało ,,ten co niesie światło". Uważam, że skoro wiedział ile bólu to wszystkim przysporzy, musiałby być po prostu PODŁY...
Dokładnie takie same odczucia miałam po obejrzeniu ostatniego odcinka. W sumie smutne to zakończenie było.
Rownie dobrze Locek mogl zyc z rodzina a duszom pomagac od 8 do 16 co w piekle i tak trwaloby z rok.
Albo zyc zrodzina 24/7/365 a przeniesc sie pomagac po tym jak np corka dorosnie. Byla masa mozliwosci, ale absurd juz sie zaczal w chwili kiedy Lucyfer postanowil dac sie zabic mimo ze mogl samodzielnie pokonac zbira.
Lucyfer nie mógł wracać na ziemię, bo w takim razie jego córka by go nie znienawidziła, nie cofnęła w czasie, a wtedy Lucyfer nie odkrył by swojego powołania do leczenia dusz.
To nie miałoby większego znaczenia, bo czas nie dział na zasadach rzeki, więc sprawiłby że Lucyfer z innej rzeczywistości nie odkryje swojego powołania. Swoją drogą Aurora, była raczej głupia, skoro znała datę i miejsce zniknięcia Lucyfera, to dziwne że nie sprawdziła w mediach że miała tam miejsce masakra ponadto mając skrzydła mogła spokojnie odwiedzić niebo i piekło aby odszukać ojca.
W tym serialu czas działa na zasadzie pętli, więc wszystko co wydarzyło raz, musi się powtarzać i nie ma jak tego przerwać, bo bohaterowie zawsze będą powtarzać wybory które dokonali wcześniej, a co do Aurory to dało by się to wytłumaczyć tak że cała sprawa została zatuszowana i w mediach nic nie było o tym słychać
niby tak, choć ważnym motywem ostatnich dwóch sezonów jest wyrwanie się z pętli i zasadniczo wyrwanie się z pętli jest głównym zadaniem grzeszników. Byłoby więc idealnym wpasowaniem się w ten nurt gdyby Lucyfer dzięki wsparciu bliskich dal radę wyrwać się z pętli czasu wywołanej przez Rorie. Dodam, że istnienie czasów równoległych w Lucyferze jest potwierdzone w specjalnym odcinku 3 sezonu (ten gdzie Chloe jest aktorką).
Tylko żeby Lucyfer wiedział, że ma odejść do piekła to musiałby najpierw porzucić córkę. Najpierw dzieci się rodzą a później rosną. Ta pętla byłaby niemożliwa gdyby on najpierw nie porzucił rodziny. To porzucenie spowodowalo nienawiść Rory do Lucyfera, przez co ona się cofnęła. Jedyne wytłumaczenie na to jest takie, że i tak by je porzucił.
Od chyba 4 sezonu coś się porobiło głupiego z tym serialem. Absurd goni absurd. Głupota głupotę. Twórcy starają się na siłę by zakończenie było dobre. Widać starania, ale efektów to nie daje.